Był taki odcinek, gdy dziewczyna będąca w związku, pisała bloga. Wszystkie swoje myśli umieszczała tam. Wszystkie decyzje podejmowała w oparciu o komentarze. Jej partner wpadał z tego powodu w szał. A ona potrzebowała tego jak powietrza.
Był taki moment, gdy podobnie podchodziłam do tego bloga. To tu znajdywały się moje niewypowiedziane myśli, to tu wylewałam emocje, to tu szukałam porad i wsparcia. Teraz piszę mniej. Mniej jest tu emocji, nie opieram swojej egzystencji na statystykach i komentarzach.
Czy jest to powód do radości? Chyba tak. Remisja i uczenie się nowych zachowań doprowadziły do tego, że bardziej żyję realem. To tu wylewam swój ból i swoją radość. To tu prowadzę rozmowy i szukam wsparcia. To tu uczę się udzielać wsparcia drugiej osobie. Popełniam błędy, które są bez litości wytykane. Uczę się uczyć na tych błędach.
Czy tak jest lepiej? Tak. Choć trudniej. Więcej bólu, mniej głaskania po głowie. Ale jest prawdziwie. Jestem mądrzejsza o wyciągnięte wnioski. Przeszłości nie zmienię, ale mogę zmieniać siebie dla przyszłości.
Bywa różnie, nawet bardzo. Czasem nie radzę sobie z emocjami, czasem z tym jak się widzę w oczach innych. Nie zawsze reaguję racjonalnie. Ale któż jest doskonały? 😉