Wiara, wiara…

Ostatnio na forum była dyskusja o religii. Jestem ateistką z rodziny ateistów. Na życzenie Teściowej wzieliśmy ślub kościelny, ja za dyspensą. Ani mnie to chłodzi, ani grzeje. Żadne przeżycie, dla mnie obowiązujący jest ślub cywilny. Kościelnego nawet daty nie pamiętam. Syna ochrzciliśmy, doszedł do I komunii. Po prostu nie chciałam z założenia odbierać mu czegoś co być może mu się spodoba. Nie spodobało się. Tuż po komunii sam podjął decyzję, że nie jest to coś co mu jest w jakimkolwiek stopniu potrzebne do szczęścia. W jego szkole nie było żadnej presji na uczestniczenie w zajęciach z religii, nikt go nie napiętnował, że taki zły człowiek z niego. Może dlatego, że mieszkamy w stolicy, na osiedlu, które uchodziło za intelektualne. Obecnie syn jest takim samym ateistą jak ja.

Jest mi z tym znakomicie. Wydaje mi się, że wiara potrzebna jest by sobie w prosty sposób tłumaczyć rzeczywistość, by mieć poczucie przynależności do grupy, pomaga w wypracowaniu sobie dobrych zachowań (grzech – kara). Więcej wysiłku wymaga przestrzeganie zasad moralnych, gdy nie stoi nad nami ktoś z biczem. Ateizm, chyba pozwala być bardziej tolerancyjnym na róznorodnośc tego świata. Nikt nie jest oceniany przez pryzmat uprzedzeń związanych z narzuconym odgórnie postrzeganiem świata. W wierze brakuje mi przede wszystkim racjonalności. Implikuje to samo słowo „wiara”. Żadnych dowodów, przyjmować za dobrą monetę wszystko to, co przez wieki wpasowano w zakres wierzeń. Tyle było i jest religii. Każdy bóg jest ogłaszany lepszym od pozostałych. Nie bawi mnie to 😉

Brak wiary odbiera mi także złudzenia życia po śmierci. Nieśmiertelne dusze, ulatujące do nieba aniołki, ocenianie uczynków i opcje z tym związane, zupełnie do mnie nie przemawiają. Jesteśmy tu i teraz. Kropka i pa, pa.

A teraz jadę obejrzeć pięknego, zielonego Jeepa. Może, kto wie… Wierzę, że będzie nasz 😀

Komentarzy 5 to “Wiara, wiara…”

  1. ka_an Says:

    Wiara czyni cuda 😀

  2. Nowako-wa Says:

    Być moze to ja nawet wywołałam ten dialog na temat wiary…
    Jestem świeżo nawrócona, moje nawrócenie i choroba zlewają się w jedno. Nie zamierzam nikogo nakłaniać na łamy kościoła- jaki jest chyba każdy widzi, dlatego taki pusty. Ja mówię o innej wierze- tej ze szczerego serca w Boga ,który jest miłością. Dla mnie miłość to sens życia. Nawet jak nabędziesz tego jeepa, to wraz ze śmiercią musisz go zostawić. A jak twoje życie jednak w tym momencie się nieskończy?
    A jak twoja miłośc będzie dalej z Tobą i to właśnie z niej będziesz rozliczona? Może się warto nad tym jednak zastanowić, a na bok odsunąć liturgię kościoła. Dla mnie osoba wierząca, to nie ta ,która deklaruje np. chrześcijaństwo, ale wyznająca Boże prawo w codziennym życiu. Tak więc mozna całe życie twierdzić,że się jest ateistą , a Boga wyznawać.Jeśli nie czujesz się zrazona możesz zapoznać się z moim świadectwem, które pokazuje jak to było ze mną od A do Z :http://swiadectwo-renaty.blog.onet.pl/
    Ps. Jeżdżę wypasem mercedesem , mam hasjendę z hektarowym podwórkiem i parę osób na mnie pracuje- ale to wszystko marnoaść, marnośc, marnosc…znasz Hymn o miłości Św. Pawła?

    • matrioszka Says:

      Być może w jakimś stopniu.
      Zawsze byłaś osobą uważającą się za wierzącą (z tego co wyczytałam – choć muszę się przyznać, że do końca nie dobrnęłam). Twoje nawrócenie to wg mnie jedynie pogłębienie zaangażowania w wierzenia. Rozumiem, że istota boga jest dla Ciebie stałą, niezależną od społeczności, która go wymyśliła? Tak samo dobry jest dla Ciebie Bóg chrześcian, jak Allah arabów, Jahwe żydów, czy Budda hindusów? Bóg jest dla Ciebie po prostu istotą, która jest zarządzającym nami maluczkimi? Moja miłość jest stale ze mną, tyle że inwestuję ją w ludzi a nie marnuję na byty, których istnienia nikt jakoś nie udowodnił. To tak jak z duchami i ufo. A nawet gorzej, tamtych przynajmniej ktoś widział. Niestety, jako rozumiejąca ateistka, uważam że jesteśmy tu i teraz, a po śmierci nikt z niczego nas nie będzie rozliczał. Bo śmierć to koniec. Mamy swoje 5 minut i oddajemy pole następnym. W życiu codziennym kieruję się, a raczej usilnie staram się, kierować jedynie prawem moralnym i zasadami wpojonymi mi przez kochających Rodziców. Nie można być ateistą (jeśli się w pełni rozumie znaczenie słowa ateizm) i wierzyć w boga. Żyję tu i teraz, tworzę swoją teraźniejszość i staram się wypracować dobrą przyszłość. Wiele rzeczy pozostawię po sobie po śmierci. Może się komuś przydadzą?

  3. Nowako-wa Says:

    Bardzo się cieszę ,że tak właśnie rozumiesz miłosc- inwestując ją w innych. Tylko to się liczy -nasze wierzenia i wyobrażenia to sprawa drugorzędna.Ludzie są różni i ja to szanuje, ważne jak sie traktują nawzajem.Nie ma nic gorszego jak za pieknymi słowami kryje się obłuda…
    Co do śmierci- nie wiesz co dalej, to ,że uważasz ,że to koniec- to twoje zdanie. Jak jest naprawdę przekonasz się za jakis czas. I to jest tylko pewne.Jeżeli moja wiara pomaga mi być dobrym człowiekiem, to uważam,że jest…po prostu dla mnie dobra.
    Twoi rodzice byli dla ciebie dobrzy i wpoili ci zasady, a gdyby było odwrotnie, czyli też kierowali się miłoscia.A co się dzieje kiedy miłości zabraknie ?
    Masz rację , mój Bóg nazwany może byc jakkolwieg, a jeżeli jednak zarządza nami maluczkimi?
    Polecam ciekawą lekture np. Egzorcyzmy Anneliese Michel napisaną przez p. prof. ateistkę.
    Jak sobie radzisz z wyjaśnieniem cudów?

    • matrioszka Says:

      Ty też nie wiesz co będzie po śmierci. Masz wiarę, że coś tam jest. Wiarę, a nie wiedzę! Obie się przekonanym, ale raczej wrażeniami się nie podzielimy 😉
      Jeśli trzymanie się wiary służy Ci, to jest to najlepszy argument byś się jej trzymała.
      Tego zdania ni w ząb nie rozumiem: „Twoi rodzice byli dla ciebie dobrzy i wpoili ci zasady, a gdyby było odwrotnie, czyli też kierowali się miłoscia”. Przecież własnie kierowali się miłością do mnie.
      Wyjaśnienie cudów jest banalnie proste. To tylko coś, czego nauka nie potrafi w danej chwili wyjaśnić. Brakuje nam wiedzy. Ale gdy rozwój postępuje, kolejne cuda okazują się wyłącznie niewiedzą.

Dodaj odpowiedź do Nowako-wa Anuluj pisanie odpowiedzi